niedziela, 20 maja 2018

Chicago, jesteśmy!



Po wielogodzinnej podróży dotarliśmy bezpiecznie do naszego hotelu w Chicago. Ale zanim do tego doszło, spotkało nas trochę perypetii. Pierwszym samolotem dolecieliśmy do Wenecji. Tam mieliśmy ok. 3 godzin na przesiadkę. I całe szczęście, bo Włosi nie do końca zrozumieli czego potrzebujemy, a my nie do końca rozumieliśmy, co próbują nam przekazać. Ostatecznie jednak sprawa się wyjaśniła i dość sprawnie przeszliśmy odprawę i wsiedliśmy na pokład samolotu American Airlines do Chicago. Kolekcja filmów dostępna podczas lotu niewątpliwie zrobiła na nas wrażenie, podobnie jak podane posiłki, chociaż tutaj zdania są już podzielone (tak drastycznie, jak "przepyszne" i "obrzydliwe").
Ta część podróży odbyła się raczej spokojnie i bez większych atrakcji.


Już w Chicago było trochę zamieszania przy bagażach, ze względu na przewożone przez nas zapasy - ponieważ były przetworzone, skończyło się tylko na wyjaśnieniu, co to. Potem szybkim krokiem do metra, jakieś 40 minut jazdy... stacja docelowa wita nas głośną muzyką - oczywiście nie mogło zabraknąć ulicznego artysty, których pełno jest w tym mieście. Wreszcie nasz hotel - i wyczekany odpoczynek. Dzień skończyliśmy szybką kolacją i zmęczeni czym prędzej kładziemy się spać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz