poniedziałek, 30 maja 2016

Znowu w Chicago

Po imprezie integracyjnej, w środku nocy mieliśmy autokar, który zawiózł nas z powrotem do Chicago. Tym razem, mając jeszcze prawie cały dzień przed sobą, postanowiliśmy podzielić się na dwie grupy, by każdy mógł porobić to, na co ma ochotę. Jedna grupa poszła więc nad jezioro podziwiać jachty i łódki, a także wylegiwać się na zielonej trawce. Tymczasem druga grupa wybrała się do Mercury Theater na musical "Producenci", czyli świetną (i może lekko kontrowersyjną) komedię napisaną przez Mela Brooks'a.


W sumie wiele więcej nie zdążyliśmy zrobić. Spotkaliśmy się wszyscy razem już w hostelu, by pójść na kolację, a potem część grupy poszła na spacer, a druga część od razu wróciła (chociażby po to, by napisać to króciutkie sprawozdanie i pójść spać o w miarę normalnej godzinie :P). A już jutro mamy samolot lecący z powrotem do Warszawy!

Po Gali - krótkie podsumowanie

I tym samym kolejne Finały Światowe Odysei Umysłu dobiegły końca. Dlatego czas na króciutkie podsumowanie. Być może już słyszeliście, być może nie, ale oficjalnie potwierdzamy, że nasza drużyna zajęła 13. miejsce na świecie (łącznie w naszym problemie w naszej grupie wiekowej startowały 52 drużyny). Zgodnie stwierdziliśmy, że choć jest to wynik dobry, to po reakcjach na nasze przedstawienie mieliśmy nadzieję na lepszy. Niestety w dużej mierze zawinił spontan, który nie poszedł nam tak dobrze, jakbyśmy tego chcieli i tym samym obniżył nam całą punktację. Ale nie czujemy się tym zrażeni - wręcz przeciwnie, przynajmniej część drużyny już obmyśla plan na przyszły rok.
O samej gali mogę powiedzieć tyle, że była świetna! Non-stop towarzyszyły nam radosne emocje, gdy prowadzący wyczytywali kolejną polską drużynę. I nawet jeśli nas nie było wśród nich, byliśmy dumni z tego, jak dobrze spisała się polska reprezentacja.
Za to po gali odbywała się impreza, gdzie mogliśmy trochę poszaleć w rytm muzyki i spędzić czas z nowo poznanymi znajomymi z Florydy i Main (oraz oczywiście innymi ludźmi). Było świetnie!

O przedstawieniu słów kilka

Jak zapewne wiecie w sobotę prezentowaliśmy swoje rozwiązanie problemu długoterminowego. Teraz czas na krótkie podsumowanie, jak nam poszło.
A jeśli o samo przedstawienie chodzi, mogę powiedzieć, że świetnie!
Dla wszystkich tych, którzy nie mieli okazji go oglądać, krótkie streszczenie:
Pewnego ranka szalony naukowiec po kolei włącza swoje mechaniczne zwierzęta, po czym wchodzi do tajemniczej budki. Zwierzęta powoli budzą się do życia. Rozglądają się dookoła i zauważają drzwi, więc zaczynają śpiewać, rozważając, co może się za nimi kryć. W końcu postanawiają je otworzyć i okazuje się, że za drzwiami jest... naukowiec na kiblu. Przerażone, mechaniczne stworzenia szybko zamykają drzwi z powrotem. Następnie spotykają węża. Pokonują go za pomocą kostek, swoich połączonych umiejętności i mocy tańca. Gdy zagrożenie zostaje zażegnane, na scenie pojawia się Nieznajomy. Mówi, że nogi mu spuchły, a zapytany czy nie mógłby zdjąć butów, wymownie pokazuje swój manicure. Jednak zwierzęta się nie poddają i postanawiają, że same rozwiążą ten problem. Nieznajomy dostrzega, że są lepsze od swoich naturalnie występujących odpowiedników i wkrótce wyprą je ze środowiska. Dlatego oświadcza, że musi je powstrzymać. Mechaniczne stworzenia, dowiedziawszy się, że mogą przyczynić się do zagłady świata, z własnej woli postanawiają się wyłączyć. Ale jedno z nich - wydra - tylko udaje, w rzeczywistości zaś planuje przejęcie władzy nad światem dzięki zapasowym bateriom. Niestety albo na szczęście, zabrała je wiewiórka.
O samym przebiegu przedstawienia mogę powiedzieć tyle, że generalnie wszystko się udało, sala była wypełniona (przy czym nie wszyscy mieli gdzie siedzieć) i widownia była zachwycona. Po przedstawieniu podeszły do nas dwie drużyny, chcąc zrobić sobie z nami zdjęcia i wypytując o szczegóły naszych strojów i dekoracji. Przy czym pierwsi w kolejce byli Chińczycy, których miny to było jedno wielkie "WOOOW!!!" :)
Ten etap konkursu zakończyliśmy brutalnym niszczeniem naszej scenografii, co jest tradycją wśród odysejowych drużyn (wysyłanie jej z powrotem do Polski byłoby zbyt kosztowne).

sobota, 28 maja 2016

Spontan i dużo prób!

Kolejny dzień za nami! Było intensywnie i (jak codziennie) gorąco. I nawet teraz, choć u nas minęła właśnie północ, wprowadzamy ostatnie poprawki do naszych strojów, by jutro wszystko wypadło perfekcyjnie!
Ale najpierw krótkie podsumowanie piątku:
Dla niektórych dzień zaczął się przed 7:00, ponieważ chcieliśmy obejrzeć kilka przedstawień innych drużyn, nim weźmiemy się do pracy. Druga grupa wstała później, ale za to od razu ruszyła pracować nad scenografią i kostiumami. Potem wybraliśmy się na szybki lunch i podekscytowani udaliśmy się przed budynek ze spontanami, by zgodnie z tradycją obsypać serpentynami naszą drużynę kumpelską. Na nasze nieszczęście spóźniliśmy się o kilka minut i nieświadomi niczego staliśmy przed budynkiem przez godzinę, czekając i nie wiedząc, że już wyszli. Kiedy w końcu się z nimi zgadaliśmy, zmęczeni wróciliśmy do akademika, by przebrać się i wyruszyć na własnego spontana.
O samym zadaniu nie wolno nam nic powiedzieć aż do końca konkursu, więc ten fragment dnia muszę pominąć.
Po spontanie poszliśmy na obiad, by następnie zabrać się do dalszej pracy i doskonalenia naszego przedstawienia. Zrobiliśmy kilka prób, przyciągając ciekawskie spojrzenia innych drużyn, a szczególnie Chińczyków. I mimo drobnych potknięć jesteśmy dobrej myśli.

piątek, 27 maja 2016

Oglądamy przedstawienia i inne atrakcje

I kolejny dzień za nami! No, prawie, bo w chwili, kiedy to piszę, wciąż pracujemy nad jednym z kostiumów. Ale tak czy inaczej, działo się sporo i czas krótko to podsumować!
Zaczęliśmy dzień od rozdzielenia się na dwa zespoły - jeden zajął się scenografią, drugi kostiumami, które trzeba było złożyć do kupy. Jakiś czas później spotkaliśmy się na przedstawieniu innej polskiej drużyny, by jej kibicować.
Potem z jednego budynku przenieśliśmy się do innego na kolejne przedstawienie, które zrobiło na nas ogromne wrażenie.
Wędrując w smażącym słońcu poszliśmy do autobusu, by z kolei trafić na wykład NASA o ICEsat-2, czyli satelicie, którego głównym zadaniem jest skanowanie pokrywy lodowej obu biegunów, ale także reszty powierzchni Ziemi (ICE to wcaaale nie jest skrót od Ice, Clouds and land Elevation, tylko Insanely Cool...itd, jakby ktoś pytał).
Z wykładu ruszyliśmy prosto na występ naszej drużyny kumpelskiej, który opowiadał m.in. o Tronaldzie Dumpie, rycerzu czy włochatym chłopie. Było zabawnie i bardzo nam się podobało!
Potem mieliśmy chwilę przerwy, podczas której podzieliliśmy się tak, że każdy robił to, na co miał ochotę, by wspólnie znów spotkać się na obiedzie.
Wieczorem wybraliśmy się jeszcze na paradę flag, gdzie różne stany i kraje prezentowały swoje bannery i platformy w mini-konkursie. Co prawda polski zabrakło, ale było sporo ciekawych wytworów. Plus spędziliśmy ten czas razem z naszą drużyną kumpelską!
Tymczasem jutro czeka nas pierwsze konkursowe zadanie, czyli spontan. Dla wszystkich, którzy jeszcze się z tym nie spotkali albo potrzebują przypomnienia, co to takiego, już tłumaczę:
Podczas problemu spontanicznego drużyna wchodzi do zamkniętego pomieszczenia i tam dostaje ściśle tajne zadanie, na którego wykonanie ma zazwyczaj kilka minut. Spontany dzielą się na słowne, które polegają na mówieniu, słowno-manualne, gdzie zazwyczaj najpierw się coś robi, potem mówi (często polegają na ułożeniu historyjki z użyciem dostępnych przedmiotów) i manualne, gdzie po prostu się coś robi (np. buduje wieżę, most). Przed wejściem do pokoju nie znamy rodzaju zadania, które dostaniemy, a tym bardziej polecenia. Wszystko musimy wymyślać na bieżąco, bo w końcu nie bez powodu część ta nazywa się spontan. Dlatego też trzymajcie kciuki i następny raport już jutro wieczorem (czy też polskiego czasu rano)!

czwartek, 26 maja 2016

Konkurs oficjalnie rozpoczęty!

Kolejny ekscytujący dzień za nami!
Wieczorem odbyło się oficjalne rozpoczęcie konkursu, co było największym wydarzeniem dnia dzisiejszego, ale za nim do tego przejdziemy, krótkie podsumowanie tego, co wcześniej robiliśmy.
Plan był, by wstać w miarę wcześnie, ale oczywiście do końca to nie wyszło...jednak w końcu dotarliśmy na śniadanie, podczas dyskretnie naradziliśmy się, jaki jest plan w związku z 18 urodzinami Stasia. Następnie operacja weszła w życie. Kiedy część z nas odwracała jego uwagę, druga część ozdabiała jeden z pokoi, przygotowywała prezenty i torcik. Niespodzianka była udana :)
Potem pojechaliśmy składać naszą scenografię, tak by wszystko było gotowe przed występem. Skręcanie stelaża, upewnianie się, że elementy świecące działają prawidłowo czy przyklejanie i domalowywanie odpadających trybików zajęło nam około 4 godzin.
Następnie udaliśmy się na obiad, gdzie udało nam się spotkać z drużyną kumpelską! Pogadaliśmy trochę o Polsce i Stanach, a także posłuchaliśmy opowieści o gigantycznych ilościach śniegu, które występują u nich co zimę. Mamy nadzieję, że w ciągu najbliższych dni damy radę spędzić z nimi więcej czasu!
W końcu przyszedł czas na Ceremonię Otwarcia. Całą polską reprezentacją zebraliśmy się pod naszym akademikiem, by kolumną dumnie powędrować do Coloseum Hiltona. Tam zajęliśmy miejsca i wszystko się zaczęło - parada reprezentacji z każdego obecnego na Finałach kraju, fragment hymnu każdego z nich, a potem po kolei przedstawienie sędziów każdego z problemów, nagroda za projekt Odyssey Angels i w końcu zjawienie się samego twórcy Odysei Umysłu, dr. Samuela Micklus'a.
Ceremonia zakończyła się pokazem laserów do piosenki Uptown Funk (yaay!), po czym mogliśmy wrócić do akademika, by pójść w miarę wcześnie spać i być gotowym na dzień jutrzejszy.





środa, 25 maja 2016

Przyjazd do Ames

I wreszcie nadszedł dzień, w którym dotarliśmy na Uniwersytet Stanowy Iowa w Ames! Po 7-godzinnej podróży autokarem z Chicago wyszliśmy na prażące słońce, gotowi zarejestrować się i trafić do miejsca zakwaterowania. Gdy to już się udało, wreszcie mogliśmy coś zjeść! I to nie byle co, bo stołówka jest świetnie urządzona i pełna różnorodnych posiłków do wyboru - dla każdego się coś znajdzie, zaczynając od pizzy, frytek czy kanapek na ciepło "zrób-to-sam", a kończąc na sałatkach, owocach czy lodach i ciastach.
Po obiadokolacji udaliśmy się na zwiedzanie kampusu. Najpierw odwiedziliśmy skrzynię z naszą scenografią, by zbadać jej stan. Wszystko dotarło w całości, jedynie drzwi wymagają kilku poprawek, jak przy każdym ich transporcie.






Po obejrzeniu scenografii ruszyliśmy piechotą z powrotem do naszego akademika, gdzie mieszkaliśmy. Dużą część naszej trasy stanowiły parki, gdzie aż roiło się od wiewiórek i śledzących nas królików.
Wiele więcej zdążyć nie zrobiliśmy, bo wszyscy padali z nóg.





wtorek, 24 maja 2016

Iskierki w Chicago - relacja z dnia drugiego

Kolejny dzień za nami! Tak jak wczoraj był pełen wrażeń i przygód! Chcecie przeczytać, co takiego porabialiśmy? Zapraszamy poniżej!


poniedziałek, 23 maja 2016

Iskierki w Chicago - relacja z dnia pierwszego

Dzień pierwszy za nami! Zanim położymy się, by zebrać siły na dzień następny, czas na szybką relację z tego, co dziś widzieliśmy. Gotowi? No to zaczynamy!


Pobudka o 7:00 rano, więc nie mieliśmy wiele czasu na wyspanie się. Trochę czasu na ogarnięcie wszystkiego i pora na śniadanie - cukier z cukrem, jak niektórzy twierdzą. Ale sok pomarańczowy mają dobry ;)
Potem czas na zwiedzanie - powędrowaliśmy wzdłuż jeziora, grzejąc się w słońcu z włosami rozwiewanymi przez wiatr. Celem naszej wycieczki było Field Museum, czyli chicagowskie muzeum historii naturalnej. Mogliśmy tam zobaczyć sławnego T-Rexa o imieniu Sue, a także rozmaite wystawy, jak np. rośliny z całego świata, starożytny egipt, dzieje Ziemi czy to, co wywołało szczególną ekscytację u większości z nas - Underground Adventure. Ta ostatnia polegała na "zmniejszeniu nas" i wejściu w pełen życia świat gleby. Mogliśmy tam popatrzeć z bliska na ogromne, wielokrotnie ruchome modele stworzeń go zamieszkujących, jak mrówki czy pająk.
Po zwiedzeniu Field Museum, gdzie niestety przez brak czasu nie zdążyliśmy wszystkiego
zobaczyć, wybraliśmy się do Shedd Aquarium. Tam z kolei mieliśmy szansę obserwować wszelkiego rodzaju życie wodne, a więc podpatrzyć jak pożywiają się drapieżne żółwie z Amazonki, zobaczyć gigantyczną anakondę, czy podziwiać urocze morskie wydry. Zwieńczeniem był pokaz delfinów i białuch, podczas którego ssaki te wyskakiwały nad wodę na polecenie swoich trenerów.
Z Shedd Aquarium wyszliśmy zmęczeni i głodni, ale usatysfakcjonowani.
Przyszła pora na obiad - po krótkiej dyskusji trafiliśmy do lokalu, w którym mogliśmy spróbować tłustej, amerykańskiej pizzy. Nie była zła, a poza tym obsługa była bardzo miła i pomocna :)
Wreszcie, najedzeni, trafiliśmy do ostatniej na dziś atrakcji - SkyDeck, gdzie ze 103 piętra mogliśmy podziwiać panoramę Chicago.
Po tym wszystkim wróciliśmy w końcu do naszego hostelu, by odpocząć trochę po dniu pełnym wrażeń. Co dalej? Spróbujemy się wyspać, by z nową porcją entuzjazmu powitać kolejny dzień!
A na koniec jeszcze krótkie podsumowanie, czyli co komu podobało się najbardziej:

Zuzia:
Skarpetki :3 Ale serio, zasób skarpetek Field Museum był prawie równie niesamowity co same eksponaty i wystawy. A z tych powyższych zdecydowanie podobało mi się zmniejszenie do rozmiaru mrówki oraz piękne napisy "PLEASE TOUCH" przy większości skał i minerałów.

Inka:
"Underground Adventure" - TAK! Biegałam od rzeczy do rzeczy z szerokim uśmiechem na twarzy i podekscytowana niczym małe dziecko. Wszystkie te insekty, które wielu ludzi uważa za obrzydliwe, są po prostu fascynujące!


Monika:
Hmmm, w sumie to wszystko, ale najbardziej chyba pogoda.

Jonatan:
To pytanie jest bardzo trudne, ponieważ oba miejsca, w których dzisiaj byliśmy, obfitowały w bardzo ciekawe wystawy i eksponaty. To, co mi się najbardziej podobało, można jednak zawęzić do dwóch rzeczy: szkieletu tyranozaura Sue w Field Museum oraz żywych białuch w Shedd Aquarium. Na zobaczenie szkieletu T-Rexa czekałem od czasu kiedy skończyłem 4 lata, a białuchy od zawsze były jednymi z moich ulubionych zwierząt, więc dzisiejszy dzień był spełnieniem marzeń.

Staszek:
Najbardziej podobał mi się czas spędzony wspólnie z przyjaciółmi, który jest dla mnie niesamowitą przygodą, zwłaszcza że pierwszy raz jestem w USA, i od dziecka marzyłem żeby tu pojechać. A z takich przyziemnych rzeczy, podobało mi się muzeum naturalne, z wystawą o glebie i pokaz sztuczek delfinów,  gdzie poczułem się jak na filmie.

Kacper:
W Field Museum, w sali w której była ekspozycja poświęcona Chinom, a w szczególności mapa obrazująca zmianę terenów państwa chińskiego oraz drewniany łuk refleksyjny.