czwartek, 13 września 2018

Zanim wejdziemy w nowy sezon...

Zanim zaczniemy kolejny rok, już szósty, swojej przygody z Odyseją Umysłu chcielibyśmy jeszcze, na spokojnie trochę powspominać i podsumować wszystko to co wydarzyło się w poprzedniej edycji. Mieliśmy 5 drużyn - 4 konkursowe + Juniorzy. Wszystkie drużyny konkursowe dotarły na FINAŁ OGÓLNOPOLSKI.



Tam w swoich kategoriach zdobyły odpowiednio 6., dwa 4. oraz 2. Miejsce. Drużyna z wicemistrzostwem Polski po stresującym okresie przygotowań, niepewności i przy sporym wysiłku ze strony trenerek, życzliwych nam osób i młodzieży zebrała kwotę, która umożliwiła wyjazd na FINAŁY ŚWIATOWE, które w tym roku odbywały się na Iowa State University w Ames, USA. Tutaj chcielibyśmy szczególnie podziękować firmom Arche, Budokrusz, Norma Bud, MediaCap SA, Hünnebeck, Pekaes, Fundacji Piotr i Paweł "Radość Dzieciom" oraz panom Lubomirowi Jurczakowi i Mirosławowi Stachowicz.




Sam wyjazd również był wymagającym przedsięwzięciem. Zaplanowanie wszystkiego, zorganizowanie zakwaterowania, wyżywienia, przejazdów. Ogarnianie komunikacji miejskiej, by dostać się tam, gdzie chcieliśmy się znaleźć. To tylko niektóre z wyzwań, którym stawiliśmy czoła. Wbrew temu, co się czasem mówi, to nie sama przyjemność, ale też dużo pracy ze strony trenerów i drużyny. Ale jak najbardziej było warto!





Na konkursie zajęliśmy 10. Miejsce w swojej kategorii. Mieliśmy szansę uczestniczyć w ciekawych przedsięwzięciach, poznaliśmy nowych super znajomych i spotkaliśmy paru dawnych. Udało nam się zwiedzić trochę Nowego Jorku, trochę Chicago. Byliśmy w miejscach, których w Polsce się nie zobaczy, jak choćby wielkie Muzeum Historii Naturalnej czy Metropolitan Museum. Jechaliśmy amerykańską autostradą, która wcale nie jest w lepszym stanie niż polskie drogi. Zdobyliśmy mnóstwo nowych doświadczeń i wróciliśmy z nowymi pomysłami, które miejmy nadzieję w dalszej lub bliższej przyszłości uda nam się zrealizować!



poniedziałek, 4 czerwca 2018

Nasz ostatni dzień w NYC

Ostatni dzień zaczęliśmy raczej leniwie. Udało nam się trochę odespać dni poprzednie i zanim się zebraliśmy, zrobiło się dosyć późno.
Pojechaliśmy do Metropolitan Museum of Art, gdzie każdy udał się w kierunku wystawy, która go interesowała. A było z czego wybierać! Na kilku piętrach muzeum były m.in. greckie i rzymskie antyczne rzeźby, sztuka Afryki, Azji i Oceanii, a także malarstwo europejskie i amerykańskie. Spędziliśmy tam kilka godzin, przy okazji gubiąc się w zawiłych korytarzach masywnego budynku.







Potem mieliśmy trochę czasu wolnego na Times Square, żeby zrealizować zakupowe szaleństwo. Podzieliliśmy się na grupy pod względem upodobań i zaczęliśmy polowanie na pożądane przez nas przedmioty, jak pamiątki czy słodycze.



Na koniec dnia zrobiliśmy jeszcze krótki przystanek w Newport, żeby spełnić marzenie Stasia o zobaczeniu nowojorskich tramwai.


A już jutro jedziemy na lotnisko. W Polsce powinniśmy wylądować we wtorek. Trzymajcie kciuki, żeby przesiadka w Helsinkach przebiegła pomyślnie!

niedziela, 3 czerwca 2018

Odwiedzamy różne parki ;)

Mimo tego, że wróciliśmy dzisiaj całkiem wcześnie, większość już leży w łóżkach, niektórzy wręcz przysypiają. Czemu? Po kolei...
Wczoraj był Dzień Dziecka! Z tej okazji trenerki postanowiły zrobić nam prawie niespodziankę, spełnić nasze marzenia (przynajmniej niektórych z nas) i wybrać się do Six Flags! Czyli do jednego z wielkich parków rozrywki, który akurat znajdował się pod Nowym Jorkiem. W tym celu musieliśmy wstać wcześnie i złapać jedyny autobus, który tam jechał rano. Nie bez drobnych problemów, ale się udało. Drogę przespaliśmy, a na miejscu przywitały nas... ogromne rollercoastery! Ale naprawdę ogromne! Reszta dnia to już szybkie przemieszczanie się od jednej atrakcji do drugiej, zastanawianie się, która z nich będzie najbardziej ekscytująca i porównywanie wrażeń. Ciężko to wszystko opisać słowami, trzeba było tam być i to poczuć. Ale było ekstra! Wspaniale! Super!








Nie wróciliśmy wcale aż tak strasznie późno, ale za to bardzo zmęczeni. Szybko się zebraliśmy do spania, bo plan był taki, że następnego dnia wychodzimy o... 5:30 rano, żeby pojechać do Filadelfii. Wstać nam się udało. Niestety plany pokrzyżowały nam problemy z miejscowymi pociągami, przez które spóźniliśmy się na dwa autobusy.
Po krótkiej naradzie ustaliliśmy, że w takim razie objedziemy kilka miejsc w samym Nowym Jorku. Zaczęliśmy od podróży do Queens, żeby zobaczyć sławne korty tenisowe US Open, na których bardzo zależało Witkowi, i przy okazji by przejść się do zoo. Posiedzieliśmy też przy ogromnej fontannie, przy której można się było ochłodzić.









Później pojechaliśmy znaleźć obiad i odwiedzić miejsce, które dla tegorocznych maturzystów powinno być znajome... a mianowicie High Line Park. Osadzony w miejscu starej linii kolejowej, na podwyższeniu, jest bardzo długi, bardzo wąski i piękny. Stare tory zarastają zadbaną roślinnością, są tam nawet drzewa. Wzdłuż ciągnie się chodnik, są ławeczki i co jakiś czas balkon z widokiem na miasto. Miejsce to jest niezwykle urokliwe, tylko niestety albo stety, pełne ludzi, przez co momentami idzie się w sporym tłumie.





To była ostatnia atrakcja na dziś, bo duża część z nas po długim dniu marzyła już tylko o położeniu się do łóżka. Miejmy nadzieję, że ten wcześniejszy powrót dostarczy nam dużo energii na jutrzejszy, ostatni dzień dużego zwiedzania.

piątek, 1 czerwca 2018

Więcej zwiedzania (i jeszcze więcej chodzenia) :)

Przez ostatnie dwa dni przeszliśmy naprawdę sporo - głównie z dwóch powodów - ponieważ tylko niektóre stacje są dostosowane dla niepełnosprawnych oraz by zaoszczędzić pieniądze na więcej atrakcji. Ale jest też trzeci powód - żeby lepiej wczuć się w klimat Nowego Jorku. Pełno ludzi na ulicach niezależnie od godziny, multum mieszających się przyjemnych i obrzydliwych zapachów, ciągłe klaksony, a przy Times Square dodatkowo światła licznych, olbrzymich billboardów. Czy Nowy Jork jest miastem fajnym czy niekoniecznie pozostawię do indywidualnej oceny.




Wczoraj udało nam się odwiedzić jedno z jego największych muzeów, czyli oczywiście Muzeum Historii Naturalnej. Żeby obejrzeć porządnie całe, spokojnie można by było tam spędzić tydzień. My niestety mieliśmy tylko kilka godzin, więc każdy poszedł w swoją stronę, obejrzeć wystawy, które go najbardziej interesują. Widzieliśmy m.in. liczne szkielety dinozaurów, wypchane zwierzęta ze wszystkich stron świata czy modele morskich stworzeń, które żyły wiele milionów lat temu. Nie zabrakło też wystaw o początkach ludzkości i plemiennych kulturach różnych stron świata.


Za to wieczorem znowu podzieliliśmy się na grupy i udało nam się pójść do teatru na Broadwayu! A w zasadzie to do trzech. W zależności od preferencji część z nas wybrała się na Anastasię, druga część na Frozen, a trzecia część na Upiora w Operze. Wszyscy ze swoich musicali wyszli zadowoleni! Chociaż chcielibyśmy (przynajmniej niektórzy) móc chodzić do teatru na nowe spektakle codziennie!




Tymczasem dzisiaj, niezrażeni pogodą, powędrowaliśmy udać się w krótką, acz ciekawą podniebną przejażdżkę 'tramwajem' na Roosevelt Island.





Potem odwiedziliśmy Museum of Modern Art, znane też w skrócie jako MoMA, gdzie mogliśmy podziwiać dzieła wielu znanych malarzy, m.in. Picassa, Pollocka, Cezzane'a czy wreszcie jeden z najsłynniejszych obrazów Van Gogha, czyli Gwieździstą Noc.


Zakończywszy wizytę w muzeum, poszliśmy do katedry św. Patryka, którą bardzo chciała zobaczyć nasza trenerka Asia. Trzeba przyznać, że robi duże wrażenie! Szczególnie, że nie jest to budynek, którego spodziewasz się w centrum Nowego Jorku.


Po muzeum i katedrze wybraliśmy się jeszcze na spacer po Central Parku, gdzie przynajmniej część z nas, nie robiąc sobie nic z wszechobecnej wilgoci, wspinała się po obecnych tam skałkach. Odwiedziliśmy też mozaikę upamiętniającą Johna Lennona, co było marzeniem jednej z naszych trenerek.






W drodze powrotnej wstąpiliśmy jeszcze do Barnes & Noble (bo książka/komiks to najlepszy sposób na wydanie kieszonkowego, jak powiedzieliby niektórzy z nas). A potem wyjątkowo wcześnie wróciliśmy do naszego apartamentu, więc może nawet się wyśpimy :)