niedziela, 7 czerwca 2015

Podziękowania i jeszcze trochę wspomnień


Reprezentacja Polski trzyma się razem :)

Kiedy po raz pierwszy usłyszeliśmy, że możemy pojechać do Ameryki, zabrzmiało to nierealnie. Jak cudowny sen, marzenie, które trzeba porzucić. Jednak zamiast tego, postanowiliśmy uwierzyć, a najbardziej z nas wszystkich uwierzyły w nas nasze trenerki! Pozostało tylko zarazić tą wiarą innych. I tak spędziliśmy ponad miesiąc nie śpiąc po nocach, szukając ludzi, którzy zechcieliby nas wesprzeć. Jak widać się udało i choć oni dobrze wiedzą, o kim mówimy, wy też powinniście! Dlatego kierujemy nasze specjalne podziękowania do:

MEDIACAP S.A,
Ewa Chmielewska,
Agnieszka Dobrowolska i Agnieszka opotowska,
Anna Limska,
Dominika Bodzak,
Andrzej Weis,
Weronika Dudek,
Jolanta i Romuald Chorąży,
Joanna Chorąży,
Sequoia Spółka zo.o.,
Aleksandra i Marcin Wielorscy,
Marcin Zielenkiewicz,
Piotr Mężeński,
MEC Spółka Z O. O.,
Aleksandra Mularczyk,
Klaudia i Sebastian Pietras,
Mariusz Gruda,
Anna Jankowska,
Agnieszka Walewska,
Bogna Ostrowska,
Zyta Ostrowska,
Lidia Edwards
Christina Szott
Mark Hann
N Kulikowski
Jonathan Szott
Jessica Magaziner
Michael Steinauer
Sherry Mclaughlin
Paweł Stasiak
Ewa Sulej
Michał Paciorkiewicz
Panie z działu SDKT - Sekcji Obsługi Ruchu Grupowego - LOT
Joanna Szopinska

A także:

Burmistrz Gminy Warszawa-Ursynów
Burmistrz Gminy Warszawa-Ochota
Burmistrz Gminy Warszawadmicie
Burmistrz Miasta bki
Biuro Edukacji m.st. Warszawa
Dyrektor Zespołu Szkół nr 121 i LXXV LO im. Jana III Sobieskiego w Warszawie
Dyrektor VII LO im. Juliusza Słowackiego


I jak to się mówi last but not least:

Rodzicom (a w szczelnci Darii Stasiak, Piotrowi Audyckiemu, Joannie Orlik, Tatusiom - Adamowi Bieszke, Tomkowi Palkowskiemu, Leszkowi Sucheckiemu - dzki, krym powsta skrzynia, k trudno bo otworz nawet celnikom :)),
Wojtkowi Radziwowiczowi za cenne wskawki i wsparcie,
Radkowi Grabickiemu za cenne wskawki i pby odpowiedzi na kde pytanie,
Ani Powalskiej,
Magdalenie Kmierkiewicz,
Piotrowi Kmierkiewicz
I tu jeszcze raz Klaudii Pietras za zainteresowanie, bycie dobrym duchem podtrzymującym wiarę, że się uda
I FUNDACJI INICJATYW KULTURALNYCH I ANIMACYJNYCH JARMARK, a w szczególności Małgosi Nagórska, dzięki której nierealne stało się możliwe :)
oraz anonimowym darczyńcom
I wszystkim tym, którzy dobrze nam życzyli i trzymali kciuki za to, żeby marzenia się spełniły :)

Tymczasem z pewnością ciśnie wam się na usta pytanie jak było? To długa historia, więc mam nadzieję, że macie trochę czasu, by zagłębić się w lekturę.



Na lotnisku - podekscytowane Iskierki

Choć samolot mieliśmy dopiero na 16:50, na lotnisku w Warszawie musieliśmy być odpowiednio wcześniej na odprawie. Niemniej jednak czas płynął szybko i ani się obejrzeliśmy, a już wchodziliśmy na pokład, po czym startowaliśmy, zmierzając ku chmurom.
Lot był długi, ale jedzenie smaczne, a rozrywki satysfakcjonujące, więc gdy po 9 godzinach wylądowaliśmy w Chicago, wciąż byliśmy podekscytowani, choć nieco zmęczeni. Wsiedliśmy w pociąg (gdzie przeżyliśmy niejakie rozczarowanie, bo warunki wcale nie były lepsze niż u nas, a może wręcz przeciwnie), który dowiózł nas niemal pod nasz hostel – tymczasowe miejsce zamieszkania. Kiedy już tam dotarliśmy, większość była tak wyczerpana, że natychmiast poszła spać...
W zoo - zwierzęta obejrzane, czas na chwilę odpoczynku

W zoo - tygrysa chyba każdy rozpozna



Tylko po to, by obudzić się rano pełna energii! Oczywiście niektórzy woleli pospać trochę dłużej, więc śniadanie musiało poczekać. Za to po posiłku wyruszyliśmy na miasto! Dotarliśmy do zoo, które nie dość, że było za darmo, to w dużej mierze było o wiele ciekawsze i lepiej zadbane niż to warszawskie! Mogliśmy oglądać tam chociażby wilki, lwa, tygrysa, jaguara, goryle, szympansy, lwy morskie a także wiele innych zwierząt.

Chicago
Potem natomiast wybraliśmy się na plażę – gorący piasek i zimna woda – idealne połączenie na spacer, choć po chwili wszyscy z piasku uciekali, bo parzył w stopy! Poza tym, nadszedł czas, by wreszcie coś przekąsić, bo nie wiadomo kiedy minęło pół dnia! Zanim znaleźliśmy jedzenie, zawitaliśmy jeszcze do sklepu Disneya – piękne miejsce – by w końcu trafić do centrum handlowego, które satysfakcjonowało każdego. Posiłek dla większości był typowo amerykański, a więc hamburger i frytki, choć kilka osób wolało zjeść pizzę. No a potem ruszyliśmy odwiedzić chyba najbardziej znane miejsce w Chicago, czyli Millenium Park z jego słynną fasolką (czy jakkolwiek nazywa się to duże metalowe coś). Obowiązkowe zdjęcie i już lecieliśmy dalej, bo czas nas gonił (i zmęczenie trochę też). Minęliśmy jeszcze plujące fontanny, po czym przeszliśmy na drugą stronę ulicy, by trafić do sklepu z komiksami – dla niektórych to była największa atrakcja tego dnia! Kiedy już nasyciliśmy swoje oczy i opróżniliśmy portfele, ruszyliśmy do ostatniego tego dnia miejsca – Willis Tower, na którego 103 piętrze mieścił się SkyDeck – szklany balkon z przezroczystą podłogą. Widoki robiły naprawdę niezłe wrażenie! Ale trzeba przyznać, że po tak intensywnym dniu trudno jest mieć jeszcze na coś siłę, więc po powrocie niemal natychmiast zasnęliśmy!

Chicago - wszystko jest ogromne

SkyDeck - pod stopami tylko szkło
By następnego dnia, tuż po śniadaniu, ruszyć do East Lansing, gdzie mieści się Uniwersytet Stanowy Michigan. Kilka godzin jazdy autokarem i byliśmy na miejscu, gdzie zastaliśmy miasteczko uniwersyteckie... porównywalne wielkością do Ursynowa! Miało nawet własne muzeum, gdzie ponoć znajdowały się szkielety dinozaurów, ogród botaniczny i dużą bibliotekę. Niestety nie zdążyliśmy odwiedzić żadnej z tych atrakcji, ale o tym za chwilę.
Ceremonia Otwarcia - trochę ludzi było ;)

Drugiego dnia po tym, jak dotarliśmy na miejsce, czekała nas pierwsza oficjalna część konkursu, czyli Ceremonia Otwarcia, podczas której odbyła się parada wszystkich narodów biorących udział w Odysei Umysłu, a następnie krótki wstęp do mającej się odbyć w kolejnych dniach rywalizacji.
Starsza drużyna wstała o 5 rano, żeby przygotować makijaż
Nie potrafię opisać każdego dnia szczegółowo po kolei, bo wszystkie zlewają się w jedno, co można podsumować stwierdzeniem 'ciężka praca'. Codziennie wstawaliśmy koło 7:00 rano, by najpóźniej na 8:00 wyrobić się na śniadanie. Które swoją drogą było bardzo różnorodne, choć trzeba przyznać, że generalnie był to cukier w cukrze z cukrem. Ale cóż, to w końcu Ameryka, prawda? Tak czy inaczej, po śniadaniu w zależności od dnia albo braliśmy się od rana do pracy przy naprawianiu dekoracji (która została trochę pokiereszowana przez celników) albo biegliśmy kibicować naszej drużynie kumpelskiej. Skoro już przy tym jesteśmy, każda zagraniczna drużyna dostała swoją 'buddy team', czyli właśnie drużynę kumpelską, z USA. I tak młodsza drużyna, choć po angielsku za bardzo nie mówiła, grała ze swoimi nowymi znajomymi w piłkę, za to starsza umówiła się na wspólny obiad i dyskutowała nad różnicami między naszymi państwami, a także nad zainteresowaniami. Dni występów nadeszły zaskakująco szybko i obie drużyny pokazały wszystko, co potrafiły! Mimo lekkich potknięć, wynikających głównie z faktu, że wystawienie przedstawienia w obcym języku jest nie lada wzywaniem, świetnie się zaprezentowały! Nie należy też zapominać o spontanach, które co prawda były tłumaczone na polski, ale wciąż potrafiły wywołać odrobinę stresu... Na szczęście, by mu zapobiec, przed wejściem czekało się w sali pełnej muzyki i innych, czekających na wyzwanie drużyn, z którymi można było potańczyć i pośpiewać.
I obie drużyny ustawione wzrostem :)

Cały konkurs podsumowywała Ceremonia Ogłoszenia Wyników, na której wymieniono drużyny od szóstego miejsca w górę, tym na podium rozdając puchary, a także ogłaszając laureatów nagród specjalnych. Starsza drużyna zdobyła 13 miejsce na 59 drużyn, natomiast młodsza 14 na 65 drużyn, co stanowi świetny wynik, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że byliśmy na Finałach Światowych po raz pierwszy. Po Ceremonii odbyła się jeszcze impreza pożegnalna, która skończyła się w środku nocy, po czym następnego dnia z rana trzeba było wyjeżdżać, by wrócić do Chicago, stamtąd natomiast z powrotem do Polski. Było to jednak niesamowite przeżycie i damy z siebie wszystko, by w przyszłym roku znów wyruszyć na podbój świata!
Pożegnanie z Ameryką - czekamy na samolot