Reprezentacja Polski trzyma się razem :) |
Kiedy po raz pierwszy usłyszeliśmy, że możemy pojechać do Ameryki, zabrzmiało to nierealnie. Jak cudowny sen, marzenie, które trzeba porzucić. Jednak zamiast tego, postanowiliśmy uwierzyć, a najbardziej z nas wszystkich uwierzyły w nas nasze trenerki! Pozostało tylko zarazić tą wiarą innych. I tak spędziliśmy ponad miesiąc nie śpiąc po nocach, szukając ludzi, którzy zechcieliby nas wesprzeć. Jak widać się udało i choć oni dobrze wiedzą, o kim mówimy, wy też powinniście! Dlatego kierujemy nasze specjalne podziękowania do:
MEDIACAP S.A,
Ewa Chmielewska,
Agnieszka Dobrowolska i Agnieszka Kłopotowska,
Anna Limańska,
Dominika Bodzak,
Andrzej Weis,
Weronika Dudek,
Jolanta i Romuald Chorąży,
Joanna Chorąży,
Sequoia Spółka zo.o.,
Aleksandra i Marcin Wielogórscy,
Marcin Zielenkiewicz,
Piotr Mężeński,
MEC Spółka Z O. O.,
Aleksandra Mularczyk,
Klaudia i Sebastian Pietras,
Mariusz Gruda,
Anna Jankowska,
Agnieszka Walewska,
Bogna Ostrowska,
Zyta Ostrowska,
Lidia Edwards
Christina Szott
Mark Hann
N Kulikowski
Jonathan Szott
Jessica Magaziner
Michael Steinauer
Sherry Mclaughlin
Paweł Stasiak
Ewa Sulej
Michał Paciorkiewicz
Panie z działu SDKT - Sekcji Obsługi Ruchu Grupowego - LOT
Joanna Szopinska
A także:
Burmistrz Gminy Warszawa-UrsynówBurmistrz Gminy Warszawa-Ochota
Burmistrz Gminy Warszawa-Śródmieście
Burmistrz Miasta Ząbki
Biuro Edukacji m.st. Warszawa
Dyrektor Zespołu Szkół nr 121 i LXXV LO im. Jana III Sobieskiego w Warszawie
Dyrektor VII LO im. Juliusza Słowackiego
Wojtkowi Radziwiłowiczowi za cenne wskazówki i wsparcie,
Radkowi Grabickiemu za cenne wskazówki i próby odpowiedzi na każde pytanie,
Ani Powalskiej,
Magdalenie Kaźmierkiewicz,
Piotrowi Kaźmierkiewicz
I jak to się mówi last but not least:
Rodzicom (a w szczególności Darii Stasiak, Piotrowi Audyckiemu, Joannie Orlik, Tatusiom - Adamowi Bieszke, Tomkowi Palkowskiemu, Leszkowi Sucheckiemu - dzięki, którym powstała skrzynia, którą trudno było otworzyć nawet celnikom :)),Wojtkowi Radziwiłowiczowi za cenne wskazówki i wsparcie,
Radkowi Grabickiemu za cenne wskazówki i próby odpowiedzi na każde pytanie,
Ani Powalskiej,
Magdalenie Kaźmierkiewicz,
Piotrowi Kaźmierkiewicz
I tu jeszcze raz Klaudii Pietras za zainteresowanie, bycie dobrym duchem podtrzymującym wiarę, że się uda
I FUNDACJI INICJATYW KULTURALNYCH I ANIMACYJNYCH JARMARK, a w szczególności Małgosi Nagórska, dzięki której nierealne stało się możliwe :)
oraz anonimowym darczyńcom
oraz anonimowym darczyńcom
I wszystkim tym, którzy dobrze nam życzyli i trzymali kciuki za to, żeby marzenia się spełniły :)
By następnego dnia, tuż po śniadaniu,
ruszyć do East Lansing, gdzie mieści się Uniwersytet Stanowy
Michigan. Kilka godzin jazdy autokarem i byliśmy na miejscu, gdzie
zastaliśmy miasteczko uniwersyteckie... porównywalne wielkością
do Ursynowa! Miało nawet własne muzeum, gdzie ponoć znajdowały
się szkielety dinozaurów, ogród botaniczny i dużą bibliotekę.
Niestety nie zdążyliśmy odwiedzić żadnej z tych atrakcji, ale o
tym za chwilę.
Nie potrafię opisać każdego dnia
szczegółowo po kolei, bo wszystkie zlewają się w jedno, co można
podsumować stwierdzeniem 'ciężka praca'. Codziennie wstawaliśmy
koło 7:00 rano, by najpóźniej na 8:00 wyrobić się na śniadanie.
Które swoją drogą było bardzo różnorodne, choć trzeba
przyznać, że generalnie był to cukier w cukrze z cukrem. Ale cóż,
to w końcu Ameryka, prawda? Tak czy inaczej, po śniadaniu w
zależności od dnia albo braliśmy się od rana do pracy przy
naprawianiu dekoracji (która została trochę pokiereszowana przez
celników) albo biegliśmy kibicować naszej drużynie kumpelskiej.
Skoro już przy tym jesteśmy, każda zagraniczna drużyna dostała
swoją 'buddy team', czyli właśnie drużynę kumpelską, z USA. I
tak młodsza drużyna, choć po angielsku za bardzo nie mówiła,
grała ze swoimi nowymi znajomymi w piłkę, za to starsza umówiła
się na wspólny obiad i dyskutowała nad różnicami między naszymi
państwami, a także nad zainteresowaniami. Dni występów nadeszły
zaskakująco szybko i obie drużyny pokazały wszystko, co potrafiły!
Mimo lekkich potknięć, wynikających głównie z faktu, że
wystawienie przedstawienia w obcym języku jest nie lada wzywaniem,
świetnie się zaprezentowały! Nie należy też zapominać o
spontanach, które co prawda były tłumaczone na polski, ale wciąż
potrafiły wywołać odrobinę stresu... Na szczęście, by mu
zapobiec, przed wejściem czekało się w sali pełnej muzyki i
innych, czekających na wyzwanie drużyn, z którymi można było
potańczyć i pośpiewać.
Tymczasem z pewnością ciśnie wam się
na usta pytanie jak było? To długa historia, więc mam nadzieję,
że macie trochę czasu, by zagłębić się w lekturę.
Choć samolot mieliśmy dopiero na
16:50, na lotnisku w Warszawie musieliśmy być odpowiednio wcześniej
na odprawie. Niemniej jednak czas płynął szybko i ani się
obejrzeliśmy, a już wchodziliśmy na pokład, po czym
startowaliśmy, zmierzając ku chmurom.
Lot był długi, ale jedzenie smaczne,
a rozrywki satysfakcjonujące, więc gdy po 9 godzinach wylądowaliśmy
w Chicago, wciąż byliśmy podekscytowani, choć nieco zmęczeni.
Wsiedliśmy w pociąg (gdzie przeżyliśmy niejakie rozczarowanie, bo
warunki wcale nie były lepsze niż u nas, a może wręcz
przeciwnie), który dowiózł nas niemal pod nasz hostel –
tymczasowe miejsce zamieszkania. Kiedy już tam dotarliśmy,
większość była tak wyczerpana, że natychmiast poszła spać...
W zoo - zwierzęta obejrzane, czas na chwilę odpoczynku |
W zoo - tygrysa chyba każdy rozpozna |
Tylko po to, by obudzić się rano
pełna energii! Oczywiście niektórzy woleli pospać trochę dłużej,
więc śniadanie musiało poczekać. Za to po posiłku wyruszyliśmy
na miasto! Dotarliśmy do zoo, które nie dość, że było za darmo,
to w dużej mierze było o wiele ciekawsze i lepiej zadbane niż to
warszawskie! Mogliśmy oglądać tam chociażby wilki, lwa, tygrysa,
jaguara, goryle, szympansy, lwy morskie a także wiele innych
zwierząt.
Potem natomiast wybraliśmy się na plażę – gorący
piasek i zimna woda – idealne połączenie na spacer, choć po
chwili wszyscy z piasku uciekali, bo parzył w stopy! Poza tym,
nadszedł czas, by wreszcie coś przekąsić, bo nie wiadomo kiedy
minęło pół dnia! Zanim znaleźliśmy jedzenie, zawitaliśmy
jeszcze do sklepu Disneya – piękne miejsce – by w końcu trafić
do centrum handlowego, które satysfakcjonowało każdego. Posiłek
dla większości był typowo amerykański, a więc hamburger i
frytki, choć kilka osób wolało zjeść pizzę. No a potem
ruszyliśmy odwiedzić chyba najbardziej znane miejsce w Chicago,
czyli Millenium Park z jego słynną fasolką (czy jakkolwiek nazywa
się to duże metalowe coś). Obowiązkowe zdjęcie i już lecieliśmy
dalej, bo czas nas gonił (i zmęczenie trochę też). Minęliśmy
jeszcze plujące fontanny, po czym przeszliśmy na drugą stronę
ulicy, by trafić do sklepu z komiksami – dla niektórych to była
największa atrakcja tego dnia! Kiedy już nasyciliśmy swoje oczy i
opróżniliśmy portfele, ruszyliśmy do ostatniego tego dnia miejsca
– Willis Tower, na którego 103 piętrze mieścił się SkyDeck –
szklany balkon z przezroczystą podłogą. Widoki robiły naprawdę
niezłe wrażenie! Ale trzeba przyznać, że po tak intensywnym dniu
trudno jest mieć jeszcze na coś siłę, więc po powrocie niemal
natychmiast zasnęliśmy!
Chicago |
Chicago - wszystko jest ogromne |
Ceremonia Otwarcia - trochę ludzi było ;) |
Drugiego dnia po tym, jak dotarliśmy
na miejsce, czekała nas pierwsza oficjalna część konkursu, czyli
Ceremonia Otwarcia, podczas której odbyła się parada wszystkich
narodów biorących udział w Odysei Umysłu, a następnie krótki
wstęp do mającej się odbyć w kolejnych dniach rywalizacji.
Starsza drużyna wstała o 5 rano, żeby przygotować makijaż |
I obie drużyny ustawione wzrostem :) |
Cały konkurs podsumowywała Ceremonia
Ogłoszenia Wyników, na której wymieniono drużyny od szóstego
miejsca w górę, tym na podium rozdając puchary, a także
ogłaszając laureatów nagród specjalnych. Starsza drużyna zdobyła
13 miejsce na 59 drużyn, natomiast młodsza 14 na 65 drużyn, co
stanowi świetny wynik, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że
byliśmy na Finałach Światowych po raz pierwszy. Po Ceremonii
odbyła się jeszcze impreza pożegnalna, która skończyła się w
środku nocy, po czym następnego dnia z rana trzeba było wyjeżdżać,
by wrócić do Chicago, stamtąd natomiast z powrotem do Polski. Było
to jednak niesamowite przeżycie i damy z siebie wszystko, by w
przyszłym roku znów wyruszyć na podbój świata!
Pożegnanie z Ameryką - czekamy na samolot |
Serdecznie gratuluję tak wspaniałego wyniku! To co robicie jest dla mnie naprawdę niesamowite. Tyle w Was energii i chęci do działania, że czuję się zmotywowana by też coś tworzyć. Szkoda, że mam 22 lata i nie mogę brać w czymś takim udziału, ale jeszcze coś wymyślę. Wyobraźnia to naprawdę wspaniałay dar, który jak widać można pięknie wykorzystywać. Wasze zdjęcia są cudowne i gdyby nie to, że ciesze się, że pojechaliście do Stanów to trochę bym Wam zazdrościła :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Ula
Droga Ulu,
UsuńIstnieje IV kategoria wiekowa - specjalnie dla studentów. Teoretycznie rzecz biorąc, możesz brać udział :D Do boju!
Pozdrawiam, Monika