poniedziałek, 21 maja 2018

Zimno, wiatr, deszcz... idziemy na miasto!

Zebranie się rano trochę nam zajęło. Mimo że większość z nas obudziła się już wcześniej, ciężko było zdobyć siły na wstanie. Nie wiedzieliśmy też do końca, co będziemy robić. I kiedy byliśmy już gotowi do wyjścia, oczywiście lunął deszcz... Ale ostatecznie to nam nie przeszkodziło.
Pierwszym przystankiem było jedno z naszych ulubionych miejsc Chicago, czyli księgarnia Barnes & Noble, gdzie większość z nas znalazła sobie jakąś lekturę na resztę wyjazdu.





Następnie powędrowaliśmy do American Writers Museum, gdzie mogliśmy poczytać o historii amerykańskiej literatury, samemu napisać coś na maszynie do pisania czy pobawić się różnymi interaktywnymi grami związanymi z książkami i poezją.



Potem przyszedł czas na obiad i wcale nie taki krótki spacer. Standardowo odwiedziliśmy 'fasolkę', przeszliśmy się do parku i na plac zabaw (bo niezależnie od wieku czasem można poczuć się dzieckiem). Później wybraliśmy się na Navy Pier, gdzie zdecydowaliśmy się na przejażdżkę kołem młyńskim z widokiem na Chicago. Zimno i gwałtowny wiatr wkrótce przekonał nas, że może warto ruszyć w drogę powrotną. Gdy tylko dotarliśmy do hotelu, niemal wszyscy z miejsca zasnęli i ciężko było zwlec się jeszcze na kolację. Dlatego była bardzo krótka i raczej skromna, a teraz zbieramy siły na następny dzień.








niedziela, 20 maja 2018

Chicago, jesteśmy!



Po wielogodzinnej podróży dotarliśmy bezpiecznie do naszego hotelu w Chicago. Ale zanim do tego doszło, spotkało nas trochę perypetii. Pierwszym samolotem dolecieliśmy do Wenecji. Tam mieliśmy ok. 3 godzin na przesiadkę. I całe szczęście, bo Włosi nie do końca zrozumieli czego potrzebujemy, a my nie do końca rozumieliśmy, co próbują nam przekazać. Ostatecznie jednak sprawa się wyjaśniła i dość sprawnie przeszliśmy odprawę i wsiedliśmy na pokład samolotu American Airlines do Chicago. Kolekcja filmów dostępna podczas lotu niewątpliwie zrobiła na nas wrażenie, podobnie jak podane posiłki, chociaż tutaj zdania są już podzielone (tak drastycznie, jak "przepyszne" i "obrzydliwe").
Ta część podróży odbyła się raczej spokojnie i bez większych atrakcji.


Już w Chicago było trochę zamieszania przy bagażach, ze względu na przewożone przez nas zapasy - ponieważ były przetworzone, skończyło się tylko na wyjaśnieniu, co to. Potem szybkim krokiem do metra, jakieś 40 minut jazdy... stacja docelowa wita nas głośną muzyką - oczywiście nie mogło zabraknąć ulicznego artysty, których pełno jest w tym mieście. Wreszcie nasz hotel - i wyczekany odpoczynek. Dzień skończyliśmy szybką kolacją i zmęczeni czym prędzej kładziemy się spać.

sobota, 19 maja 2018

Wyjazd na Finały Światowe OU 2018 za 3...2...1...

To jest ten czas! Znowu. Nasze przygotowania dobiegają końca. Scenografia już dawno wysłana, liczne próby przeprowadzone, walizki spakowane. Fundusze w stanie średnim (na szczęście ratują nas nasi sponsorzy, których możecie zobaczyć po prawej stronie i których pomoc jest nieoceniona), więc zapas konserw i suchego jedzenia również wzięty. Jesteśmy gotowi by zawalczyć o mistrzostwo świata!

(Na zdjęciu powyżej trochę naszych zapasów)

Zanim to nastąpi czeka nas jeszcze lot z przesiadką (trzymajcie kciuki, żeby wszystko poszło zgodnie z planem) i standardowe kilka dni w Chicago, by zasmakować trochę Ameryki.


Kiedy to czytacie, my jesteśmy już na lotnisku. Więcej relacji już wkrótce, stay tuned! :)

czwartek, 1 czerwca 2017

Statua Wolności i inne atrakcje

Kolejny długi dzień za nami! Tym razem udało nam się wstać wcześniej i dojechać do Battery Park, skąd prom zabrał nas na Liberty Island, by z bliska zobaczyć sławną Statuę Wolności. Obeszliśmy ja dookoła, zadzierając głowy do góry, po czym odwiedziliśmy miejscowe sklepy z pamiątkami.








Następnie prom zabrał nas na Ellis Island, gdzie mieści się muzeum imigracji. Niestety mieliśmy na nie bardzo mało czasu, a szkoda, bo zapowiadało się bardzo ciekawie.







Promem wróciliśmy z powrotem do Battery Park, gdzie rozdzieliliśmy się na dwie grupy – Jonatan z Moniką poszli do Museum of Modern Art, a reszta pojechała do Central Parku. Chcieliśmy odwiedzić zoo, ale niestety bardzo wcześnie je zamykali, więc  zdążyliśmy tylko zrobić sobie zdjęcie pod charakterystyczną bramą.






Potem podzieliliśmy się na jeszcze inny sposób. Pola z Inką wybrały się do teatru na musical „Wicked”, a pozostali kontynuowali zwiedzanie.
Odwiedzili m.in. Times Square i znajdujący się przy nim Disney Store, a także obejrzeli z zewnątrz siedzibę ONZ i wybrali się na lody.
Na koniec wszyscy mieliśmy okazję przejść się Nowym Jorkiem nocą. Po dotarciu do metra już tylko wyczekiwaliśmy naszej stacji, by wyczerpani jak najszybciej położyć się spać. Ale dzień zaliczamy do udanych! :)

środa, 31 maja 2017

Nowy Jork v2

Dzisiaj mija nasz drugi dzień w Nowym Jorku. Zaczęliśmy go dość późno, odsypiając dni poprzednie. Postanowiliśmy popłynąć statkiem wokół Statuy Wolności, ale ponieważ Amerykanie okazali się nie tak nowocześni, za jakich się uważają, to nie dało się wejść mając mobilne bilety i trzeba było kombinować z drukowaniem. Zajęło to na tyle dużo czasu, że zrezygnowaliśmy z pierwotnego planu. Zamiast tego udaliśmy się do muzeum i miejsca pamięci World Trade Center.






Poświęcone ludziom, którzy zginęli w zamachu 11 września 2001 roku, ale także w 1993, miejsce robi duże wrażenie. Tam, gdzie stały słynne Twin Towers jest teraz pomnik składający się z dwóch zbiorników. Do środka spływa woda, a na ich krawędziach wyryte są imiona tych, którzy zginęli.
W muzeum znajdują się fragmenty oryginalnych wież, poskręcane na wskutek eksplozji, a także mocno uszkodzony wóz strażacki, który brał udział w ewakuacji – jego cała ekipa zginęła wśród gruzów. Możemy tam znaleźć również część poświęconą powstawaniu WTC i jego latom świetności, temu co było potem, jak i niezwykle poruszającą wystawę o tragedii 11 września.





Po wizycie w muzeum ruszyliśmy na Most Brooklyński, a potem na chwilę do China Town. Jednak nie spędziliśmy tam zbyt dużo czasu.






Obiad zjedliśmy na Grand Central, a potem podjechaliśmy zaspokoić potrzeby komiksowo-mangowo-książkowe dużej części grupy, czyli do Forbidden Planet.
Stamtąd bez większych przygód udaliśmy się z powrotem do naszego apartamentu, by tym razem się wyspać i wstać wcześniej, w gotowości na dalsze zwiedzanie.

wtorek, 30 maja 2017

Zdobywamy USA! - Iskierki w Nowym Jorku

Ostatnie dwa dni były męczące, choć wcale nie działo się tak wiele, jak by się mogło wydawać.
Przede wszystkim – koło 4 w nocy naszego czasu, już po ogłoszeniu wyników, przyjechał po nas autokar. Większość z nas natychmiast po zajęciu miejsc usnęła, wyczerpana przeżyciami ubiegłego dnia.
Gdy się obudziliśmy, okazało się, że jesteśmy na granicy z Kanadą. Pojawił się tylko pewien problem – o ile nas puściliby bez problemu, kierowca nie miał paszportu. Dlatego nie zostaliśmy wpuszczeni do tego pięknego kraju i musieliśmy jechać naokoło dłuższą trasą. To spowodowało spore opóźnienie.

Następne kilka godzin spędziliśmy na dość monotonnej podróży. Aż w końcu późnym popołudniem dotarliśmy do pierwszego celu – niesamowitej niespodzianki, jaką była wycieczka nad Wodospad Niagara.

Wodospad robi ogromne wrażenie, szczególnie kiedy podpływa się do niego statkiem, co też zrobiliśmy. Już z daleka docierała do nas mokra mgiełka znad wodospadu. A gdy podpłynęło się bliżej, było to bardziej wrażenie nawałnicy.









Spędziliśmy nad Niagarą około 3 godzin, po czym wsiedliśmy do autokaru, by ruszyć w dalszą drogę. Kolejne długie godziny spędziliśmy w podróży, by wreszcie o 6 rano dotrzeć do naszego apartamentu na Brooklynie w Nowym Jorku.
Przespaliśmy się kilka godzin, po czym nie marnując dalej czasu ruszyliśmy na miasto. Chwilę nam zajęło dotarcie do najbliższej stacji metra i ogarnięcie systemu biletów, ale ostatecznie odnieśliśmy sukces i dotarliśmy do Central Parku, skąd piechotą przeszliśmy się do Muzeum Historii Naturalnej.
Muzeum to zrobiło na nas ogromne wrażenie i tylko żałowaliśmy, że mieliśmy ledwie dwie godziny z kawałkiem na zwiedzanie. Ale staraliśmy się jak najlepiej spożytkować ten czas.









Po wyjściu z muzeum udaliśmy się coś zjeść i trochę przejść po mieście, robiąc przy okazji zakupy odzieżowe, bo z okazji Memorial Day w takim na przykład Gap'ie była promocja - zniżka 50%.


A na koniec odwiedziliśmy Empire State Building i wjechaliśmy na taras widokowy, skąd mogliśmy podziwiać nocną panoramę Nowego Jorku.




A jutro czekają na nas kolejne atrakcje!